PROBLEM: Studentka z obsesją na punkcie zdrowej diety ciągle puchnie.
PRZEBIEG: Od zawsze jadłam zdrowo, a i tak miałam wrażenie, że jedzenie mi szkodzi. W Vimedzie zrobiono mi test (pobranie krwi) na nietolerancję pokarmową i w końcu miałam czarno na białym, co mi służy, a co nie. W moim przypadku odpadły m.in. mięso, ziemniaki (sic!) i marchewki.
„Kiedy pozbędziesz się z menu produktów szkodzących organizmowi, zaczyna lepiej wykorzystywać to, czego mu się dostarcza” – tłumaczy dietetyk Jasińska-Piątek.
Zaczęłam jeść dużo warzyw i owoców (zaprojektowanych przez naturę tak, żeby jak najlepiej przysłużyć się skórze). Czarną herbatę (odwadnia organizm) zamieniłam na rooibos (ma mnóstwo mikroelementów i nawilża). Do tego doszły detoksykujące zabiegi, np. hydrokolonoterapia i tlenoterapia, która dotleniła mózg i dała mi totalny zastrzyk energii, kiedy tego najbardziej potrzebowałam – przy zmianie diety połączonej z sesją egzaminacyjną. REZULTAT: Już po miesiącu totalnie zmieniła mi się energia – a co najważniejsze, przestałam się budzić z opuchniętymi dłońmi i oczami. Organizm sam się wyregulował, od roku mam stabilną wagę i co niesamowite, cera do tej pory problematyczna (organizm walczył z toksynami, więc na porządku dziennym były zmiany zapalne) zaczęła wzbudzać podziw kosmetyczek. CENA: 6900zł/terapia fenotypowa.